sobota, 31 lipca 2010

Tim Burton

Tim Burton jest jednym z najoryginalniejszych reżyserów współczesnego kina. Dzięki swojemu specyficznemu, surrealistycznemu poczuciu humoru zyskał sobie na świecie całą rzeszę fanów. Swoją karierę rozpoczynał od pracy w studio Disney'a. W 1982 r. zrobił sześciominutową kreskówkę, której narratorem był Vincent Price, opowiadającą o życiu małego chłopca z przedmieścia. Film, w którym wyraźnie widoczne są wpływy niemieckiego ekspresjonizmu, zdobył wiele nagród na całym świecie. Kolejny obraz "Frankenweenie", zrobiony w 1984 r. uznany został przez szefów Burtona za tak odstający od tego, co studio Disney'a wykonywało do tej pory, iż na premierę musiał on czekać aż do roku 1992. Pierwszym filmem fabularnym wyreżyserowanym przez Tima był "Sok z żuka". Dzięki swojemu specyficznemu humorowi stał się on niekoronowanym przebojem roku. Kolejny obraz Burtona "Batman" uczynił z reżysera gwiazdę pierwszej wielkości. Film nie tylko stał się przebojem, ale wręcz wywołał "batmanię" w Ameryce. Następny obraz "Edward Nożycoręki" został owacyjnie przyjęty przez publiczność na całym świecie i ugruntował pozycję Burtona jako specjalistę od filmów "niekonwencjonalnych". W 1994 r. Tim, jakby na przekór tym głosom, zrobił film osadzony w rzeczywistym świecie i opowiadający o autentycznych postaciach. Mowa tu o obrazie opisującym życie "najgorszego reżysera świata": "Ed Wood". Dwa lata później Burton powrócił do fantastyki i zrobił film będący pastiszem komiksów z lat 50. pt. "Marsjanie atakują!".


"Alicja w krainie czarów"
"Alice in the wonderland" 2010
produkcja: USA, Wielka Brytania
gatunek: familijny, fantasy, przygodowy
reżyseria: Tim Burton
Opis. Ze wszystkich możliwych współczesnych filmowców Tim Burton wydawał się najlepszym kandydatem do sfilmowania powieści Lewisa Carola. Nie tylko dlatego, że ten amerykański reżyser sprawia wrażenie bardziej angielskiego od nie jednego Anglika. Także ze względu na swoją bogatą wyobraźnię i zmysł plastyczny. Jego kino jest zazwyczaj mroczne, podszyte czarnych humorem, aluzyjne. Ma w sobie wszystko to co powieści Carolla o małej Alicji. Ale tym razem Burton zawiódł. Co z tego, że jego "Alicja..." zarobiła  w kinach ponad miliard dolarów, skoro jako ekranizacja niezbyt się sprawdza. To film dla fanów wyobraźni Burtona, ale nie dla fanów Carolla. Ich ukochana książka została potraktowana w sposób bezpardonowy. Być może dlatego, że - jak sam przyznaje Burton nigdy nie był jej entuzjastą. Alicja w jego filmie nie jest już dorastającą dziewczynką, lecz całkiem dorosłą panną na wydaniu. Powraca co prawda do fantastycznych miejsc ze swojego dzieciństwa, ale choć znowu podąża za Białym Królikiem, choć ponownie spotyka Szalonego Kapelusznika, krwiożerczą królową  i kota o szerokim uśmiechu, to nie jest już Kraina Czarów wymyślona przez Carolla. "Alicja..." Burtona olśniewa bogactwem wizualnym. Inspirując się klasycznymi obrazami Johna Teniela, Burton bawi się asymetrią, udziwnia, deformuje bohaterów i krajobrazy. Ale w tym scenograficznym i kolorystycznym bogactwie , w zalewie efektów zgubił się metaforyczny, alegoryczny charakter opowieści przewrotny, absurdalny humor książki. Została tylko kolejna komputerowa superprodukcja.
Ocena: 4-









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz